Pewnej nocy, gdy rodzice spali Crystal wstał, nie mógł spać. Coś dręczyło jego umysł. Ostatnio chodził niemrawy, jego twarz była neutralna. Nie okazywał żadnych emocji. Stanął przed ogromnym oknem w ich komnacie z widokiem na cały Asgard, obserwował planety które było widać na niebie. Coś kusiło go by się wymknąć. Chodź na chwilę. Pragnął poznać świat, zmierzyć się z niebezpieczeństwami, pokazać że tutaj rządzi Asgard. Tak rozmyślał bawiąc się swoją mocą. Uformował ręką ognistą kulę i podrzucał ją. Nagle zaskoczył go Loki.
-Co ty robisz? czemu nie śpisz?
-Próbowałem, ale nie mogę.
-Ostatnio dzieją się z Tobą dziwne rzeczy.
-Czuję się tutaj...odosobniony. Odciągacie mnie od moich rówieśników -narzekał Crystal
-Synu, boimy się o Ciebie. Muszę Ci coś opowiedzieć... chodź ze mną do biblioteki, porozmawiamy. Nie budźmy mamy bo śpi, miała ciężki dzień.
Obydwoje wyszli cicho z komnaty i poszli w stronę biblioteki. Crystal rozświetlił swoje ciało by oświetlić pomieszczenie.
-Jak to zrobiłeś? - zapytał się Loki
-Z tym się urodziłem, tato. Ale co chciałeś mi powiedzieć?
-Słuchaj, synu martwię się o Ciebie ponieważ boję się że przejdziesz na złą stronę. Rozumiem, że masz to po mnie... ja..
-co takiego? - przerwał
-masz charakter po mnie. Też kiedyś pragnąłem władzy, stawałem się złym czarnoksiężnikiem, próbowałem zabić własnego ojca by zdobyć tron, mieć wszystko dla siebie ale proszę... nie bądź taki. Wiem, że masz gorące serce, że chcesz walczyć i jesteś ciekawy świata ale to wszystko przed Tobą. Ja Cię zabiorę i powalczymy z różnymi stworami.
-naprawdę? wyruszymy na wyprawę? - powiedział głośno chłopak, aż zapłonęły mu włosy. Ucieszył się z całych sił.
-tak, do ranka jeszcze trzy godziny już widać wschód ale nie odchodź beze mnie. Czekaj przed zamkiem.
-tak jest! ojcze pozwól, że pójdę do Thora- powiedział Crystal po czym z uśmiechem machnął swą czerwoną i ognistą peleryną znikając.
Loki teleportował się do garderoby, jednak coś tutaj nie grało. Popatrzył się przez okno i zobaczył dziwne czarne chmury. Zazwyczaj w Asgardzie oznaczały niebezpieczeństwo. Szybko machnął rękami i przebrał się w pancerz. Teleportował do komnaty jego i Sif. Zastał ją ubierającą się.
-Ej! Loki, musiałeś akurat w tym momencie kiedy się ubierałam?
-To pilne. Moja droga, spójrz za okno.
-Widziałam, wiem co to oznacza - powiedziała zatrwożona - Loki, gdzie jest syn?
-Siedzi u Thora i Jane.
-Musimy iść po niego - złapała męża za ramię i teleportowali się do nich.
Znaleźli się w ich komnacie, Thor krążył zaniepokojony sytuacją. Również widział chmury, Jane była w gabinecie i przeglądała księgi natomiast Crystal i córka Thora i Jane, Serafina układała sobie włosy. Crystal patrzył się na nią i nie zauważył nawet rodziców.
-Loki, bracie chyba zagraża nam niebezpieczeństwo - podejrzewał Thor
-Będziemy walczyć? - powiedział Crystal z zadowoloną twarzą.
-Mógłbyś nie cieszyć tak swojej facjaty, Crystal? - dogryzła mu Serafina
-Sama się zamknij, jak śmiesz tak do mnie mówić! przecież jesteśmy przyjaciółmi! - krzyczał na nią chłopiec
-Thor, musimy zebrać armię. Są z królestwa Malekith - powiedział widząc jak nadchodzą.
-Crystal, za mną! - zawołał Loki
Chłopiec szybko się zerwał, pocałował niespodziewanie Serafinę w policzek i przeprosił. Po czym razem z rodzicami teleportował się przed zamek. Stali tuż przed wejściem, mnóstwo strażników zgromadziło się za nimi, również Thor i Serafina.
Młodziak był nabuzowany energią na Malekith, co dostrzegał ojciec. Był zadowolony z tego, widać było że z pasją chce bronić z nimi królestwa. Jednym ruchem mógł pozbawić wszystkich Malekithów życia.
Prawie się wyrywał. Nie wytrzymał z emocjami i wybiegł prosto w armię wrogów.
-Crystal!!! nie teraz!!!
W jednej chwili widać było jak wrogowie ruszają swoją bronią. Już myśleli, że zabili im syna gdy nagle otworzyło się niebo, z ziemi wydobył się potężny ognisty promień. Znajdował się w nim chłopiec, miał skrzydła z ognia cały napromieniowany energią, miał czerwone oczy, czerwony kolor skóry a w ręku trzymał włócznie.
Jego rodzina stała tylko bezradnie, nie wiedziała czy zaatakować. Gdy nagle wokół syna pojawiły się potężne pioruny jakie nigdy w historii nie pojawiły się w Asgardzie. Wchłaniał całą energię piorunów i wycelował prosto w Malekithów. Wszystkie jego moce rąbnęły w całą armię Malekithów całkowicie zmiatając ich z powierzchni ziemi. Następnie Crystal uplotł lasso z piorunów i rzucił prosto w kosmos.
Rodzice zdali sobie teraz sprawę jak potężny jest Crystal, byli z niego dumni.
Widzieli, jak młodzieniec trzymając lasso przyciąga planetę Malekitów z ogromną siłą, jakiej nawet Thor nie zdołałby osiągnąć. Następnie jednym machnięciem ręki chłopiec niszczy całą planetę wrogów i pochłania z niej całą energię aż nie rozpadnie się na drobne asteroidy.
Wszystko trwa przez kilka minut, rodzina stała wzruszona patrząc na jego pierwszą walkę.
-To chyba mieszanina wszystkich bogów i istnień w historii całej galaktyki, zebrały się w nim te wszystkie moce - mówi Loki ze wzruszeniem patrząc się na to.
-Będziemy najpotężniejszym królestwem z jego mocami.
Chłopiec kończy swój występ i obniża się na ziemię. Po czym chowa ogniste skrzydła. Jego szaty i oczy nabierają kolory tęczy.
-Tak się załatwia wrogów - powiedział dumnie Crystal patrząc się na ojca.
-Synu, nie możesz używać aż tak drastycznych mocy, jesteśmy tu jeszcze, nie jesteś sam - powiedziała Sif.
-Przepraszam, może przesadziłem - zmarniał - ale wtedy naprawdę nie chciałem by któryś Was zginął podczas gdy władam takimi mocami - odpowiedział Crystal
-Odlot! -krzyknęła Serafina.
-No młody, będą z Ciebie bogowie - stwierdził Thor - aż czuję się zbędny.
Wszyscy weszli do zamku, Crystal czuł się przygnębiony po tym co zrobił. Ojciec kucnął nad nim i objął ramieniem.
-Co cię gryzie, synu?
-Boję się swoich mocy, jestem niebezpieczny. Nie powinienem był żyć - płacze
-Nawet tak nie mów, ja i matka bardzo Cię kochamy. Jesteś naszym największym skarbem, synu - pocieszył go Loki
-Chcę być taki jak ty, muszę się tego pozbyć bo Serafina się mnie boi! -ryczał wniebogłosy wtulony w ramię taty - jestem niebezpieczny, takimi mocami mógłbym zgładzić Asgard. Nawet nieumyślnie. Odbierz mi część mocy!
-To głupstwo co mówisz! to nonsens! bądź kim jesteś, nie zmieniajmy tego - smucił się Loki
-Tato, wysłuchaj mojej prośby i zrób to o co Cię proszę. Jest mi z tym źle - płakał jeszcze bardziej gorzko.
-Jakich mocy chcesz się pozbyć?
-Niszczenia światów, zmieniania wyglądu i i... sam nie wiem czego jeszcze, tyle jest tego!
-Dobrze, chodź ze mną do laboratorium.
Obydwoje teleportowali się do laboratorium.
-Wejdź do tej komory, niczego się nie bój - zapewniał Loki - to wysysacz mocy.
-Jestem gotowy
-To może boleć - ostrzegł Loki
-Jestem gotowy!
-W takim razie zamknij oczy, skup się i pomyśl o tych mocach których chcesz się pozbyć a maszyna zrobi swoje.
Crystal zamknął oczy, wielka igła wysysała z niego te moce których chciał się pozbyć raz na zawsze, przez parę sekund skręcał się z bólu ale wciąż pozbywał się mocy.
-Starczy! - krzyknął syn
Loki szybko wyłączył urządzenie. Crystal otworzył klapę komory i wyszedł zupełnie inny.
Jego oczy nie zmieniały koloru, włosy też i jego ciało. Czuł jak spadł mu ciężar z duszy.
-Pokaż mi jakie moce teraz posiadasz? - zapytał się Loki
Crystal machnął ręką na stół z pustymi probówkami rozwalając go
-Dobrze, a inne?
Syn zaczął chodzić po ścianie i suficie, zrobił się niewidzialny. Uderzył w cegłę i zrobił ogromną dziurę. Przemieścił się z jednego kąta na drugi z prędkością światła, wyrzucił energię i zassał co wyczuł Loki. Zamroził kawałki szkła probówek. Uniósł przedmioty ręką, zmienił szaty, przybierał wyglądy Lokiego, Sif, Thora i Serfainy.
-Nonono, nawet w tych Ci do twarzy - zaśmiał się Loki
-Ciesze się, że pozbyłem się tamtych, już nie wyglądam jak pajac - powiedział poważnie
-Bez przesady, teraz jesteś równy ze mną - dodał Loki
-Zawsze chciałem być taki jak Ty - uśmiechnął się do niego pogodnie - idę zaprosić Serafinę poza zamek, bo od tygodnia nie wychodziłem na zewnątrz.
-Mam nadzieję że nie w innym celu ją zapraszasz niż zwykły spacer? - zapytał ciekawski ojciec - podoba Ci się ona?
Crystal się tylko zarumienił po czym zniknął.
CDN...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz