sobota, 16 listopada 2013

Rozdział 9

Sif prowadziła syna wyrywającego się do Serafiny. Płakał i bał się o siebie i o nią.
Mama wprowadziła go do sali tronowej. Tam siedział Loki, widać że był zawiedziony. Podpierał ręką głowę a jego wzrok patrzył na dół. Nie miał ochoty w ogóle na niego spoglądać.
-Do lochów - powiedział do strażników Loki
-Tato! nie pozwól! nie pozwól by wujek zrobił Serafinie krzywdę! Nie pozwól - płakał błagając go.
Mama była bezradna ale syn musiał ponieść karę.
-Dlaczego ma jej zrobić krzywdę? to ona go tak załatwiła?! - odezwała się matka
-Nie! bo chciała mnie pocałować! a on to przerwał i był zły! -krzyczał i coraz dalej oddalał się od sali tronowej, prowadzony do podziemnych lochów przez strażników.
Ojciec nie wiedział czy ma to odwołać czy ukarać młodego. W końcu on też nie mógł zapanować nad swoimi emocjami do Sif. Wzdychali tylko siedząc na tronie. Nie wiedział czy robi dobrze wsadzając go do lochów, młody mógłby rozpętać ogień. Z jego mocami nie ma żartów.
Gdy chłopak siedział w lochach ciągle się o nią martwił, żałował że pozbył się połowy swoich mocy, jednak planował ucieczkę z lochów. Ciągle tylko chodził niespokojny w prawo i lewo. Ojciec przyszedł do niego w odwiedzinach, stanął nad nim i chwilę go obserwował.
-Twoje zachowanie było godne tej kary - powiedział spokojnie
-Że się chcieliśmy pocałować?!?! - krzyknął potężnie a jego szata zapłonęła cała w ogniu. Wpatrywał się w ojca z ogromną nienawiścią, głęboko, głęboko w oczy. Atakował jego serce swoim wzrokiem.
Loki przełknął ślinę, nie mógł wydusić z siebie ani jednego słowa.
-Wiesz co, stary...- powiedział arogancko -... wolę być po stronie zła, niż bym miał żyć z Wami pod kloszem. Nie dam Wam jej tknąć!!!
-Nie kochasz nas, synu? - mówił Loki we łzach
-Precz!!! - wydarł się tak mocno, że zatrząsł się cały zamek.
Serafina która siedziała zamknięta w damskim lochu nawet to usłyszała. Jęczała ze smutku. Słyszała wszystko to, co mówił Crystal do ojca.
-Odpowiedz mi! kochasz Nas? -dalej się dopytywał
Loki wyczuwał w jego mocy że w głębi jego serca czuje miłość do rodziny, ale stracił do nich zaufania i obraził się na niego. Tą odpowiedź już poznał, chociaż Crystal mu nie odpowiedział. Odszedł od niego i poszedł do lochu Serafiny. Ta, gdy tylko go ujrzała nic nie powiedziała. Patrzyła się tylko w jeden punkt, jej twarz była całkowicie neutralna.
-Serafino, czy to ty zrobiłaś krzywdę Thorowi?
Jej wyraz twarzy zupełnie się nie zmieniał. Dalej patrzyła się w to samo miejsce, żadnych emocji, żadnego drgnięcia ręką, żadnych znaków. Jedynie mrugała oczami patrząc się w jedno miejsce.
-Serafino, popatrz się na mnie! to jest rozkaz! -krzyknął Loki
-Precz, wuju - taka była jej odpowiedź.
-Nie kochasz nas? jesteśmy rodziną!
-Ty nią nie jesteś, Loki Odynsonie z planety Malekithów - odpowiedziała kpiąco. Zupełnie jakby to nie była ona. Loki zmieszał się na tą odpowiedź, był na skraju załamania nerwowego starał się opanować przed wybuchem łez.
Powrócił do sali tronowej by poukładać sobie to wszystko w głowie. W całym Asgardzie zaczęła panować bardzo zimna i wroga atmosfera. Brakowało mu swojego ojca Odyna i Friggi.
Nagle przypomniał sobie coś na prawdę istotnego. Coś, co może stanowić powód zachowania ich dzieci. Zapomniał zniszczyć moc którą udoskonalał w laboratorium. Wydzielała ona coraz negatywniejsze promieniowanie. Laboratorium znajdowało się tuż nad lochami, nic dziwnego że się tak zachowywali. Przerażony szybko zmierzał w stronę laboratorium, machnięciem ręki ubrał promienioodporny pancerz i hełm. Laboratorium było całe w niebieskiej energii. Nie wiedział jak to zniszczyć bo jeśli przebije kamień z mocą rozniesie się na lochy i resztę zamku, wtedy całkowicie straci panowanie nad synem, a jeśli wypuści Crystala i Serafinę wyrządzą szkody w zamku i uciekną. Był w niezłych tarapatach. Musiał szybko rozważyć co dalej zrobić. Nie chciał nikogo stracić.
Wrócił się szybko do lochów do swojego syna.
-Czego chcesz, głupcze! -krzyknął Crystal gdy tylko go zobaczył
-Synu, wiem że kochasz mnie i matkę, wiem, że kochasz swoją przyjaciółkę i cały Asgard. Wyczuwam to w twoim sercu, wiem że jesteś uwięziony tam gdzieś przez te moce, byłem złym ojcem ale proszę powiedz chociaż jedno słowo, chociaż się postaraj powiedzieć tak że mi ufasz, że wyjdziesz z tego cało!
Niespodziewanie chłopak upadł na ziemię po tych słowach, coś ugodziło go prosto w brzuch, zwijał się z bólu, spoglądał na niego a z oczu leciały mu łzy, chciał wydusić z siebie słowo, coś w środku zakazywało mu powiedzieć że tak, że go kocha.
Loki wyczuł silną produkcję energii, cała nienawiść wylatywała z niego. Syn zwijał się z bólu, próbował mu ciągle coś powiedzieć ale miał ściśnięte gardło, rozdzierał się.
Synu, tato Cię kocha, Mama Cię kocha, Odyn Cię kocha! Cały Asgard Ci ufa! zrób to dla Serafiny, powiedz, że nasz kochasz! chodź jeden znak.
Syn coraz mocniej rolował się z bólu, tracił wciąż coraz więcej energii. Jego syn został uwięziony gdzieś w środku, na zewnątrz władała w nim nienawiść.
-Crystal, dasz radę wygoń te złe moce, zrób to dla nas. Już, dasz radę, jesteś silny!
Nagle gdzieś głęboko w sercu chłopca, zapaliła się iskierka. Crystal przestał się trząść, był cały napromieniowany ale starał się z całego serca opanować nienawiść która w niego wstąpiła. Wciąż cały był w konwulsjach ale wstał na nogi. Coś zaciskało mu brzuch i gardło. Crystal wyciągnął rękę w jego stronę. Zrobił krok po kroku w ogromnych bólach.
-Jeszcze trochę, dasz radę! jesteś najwspanialszym dzieckiem w całych Asgardzie, w całym wszechświecie, po wszystkie krańce nieskończoności! Kocham Cię!
-Ta...to... nie ko... nie ... -starał się uwolnić od złej mocy
-Kocham Cię synu, wierzę w Ciebie
-Tato..! ko...ch-ch..am Cię...kocham...kocham !
Nagle znów poczuł ogromny przeszywający ból i ugiął się.
-Myśl o tym cały czas, że Cię kocham! nie przestawaj o tym myśleć przypomnij sobie dobre chwile! jesteś naszym największym skarbem.
Ojciec powoli oddalał się od lochu w stronę laboratorium, zauważył lekki uśmiech na jego twarzy i spływającą łzę choć ciągle się telepał. Musiał się streszczać inaczej Serafinie zdarzy się to samo, a wtedy ona umrze ponieważ jest śmiertelna. Sif czekała już koło drzwi, płakała ale była gotowa na najgorsze. Zabezpieczyła wszystkich mieszkańców jak tylko się da. Obydwoje weszli do laboratorium, w zbrojach przeciwko napromieniowaniu. Już tam Thor na nich czekał wraz z przyjaciółmi, Lokiemu wypadła ostatnia łza z oka. Otoczyli się wokół kryształu. Trzymając swoją włócznię, wszyscy na 3 razy wzięli 3 oddechy.
Loki zamknął oczy by wysłać ostatnią wiadomość do syna, że może nie przeżyć wybuchu takiej ilości energii. Nagle w Crystalu coś się obudziło. Otworzył oczy, stanął na nogi. Nabrał ogromnej siły, wokół niego wytworzyła się tarcza.
Loki zaczął odliczać zniszczenie kamienia, wiedzieli, że na tym zakończą swoje życie. Cała gromada podeszła do kamienia i wszyscy na raz zadali potężne uderzenie całkowicie unicestwiając kamień.
Do laboratorium niespodziewanie wszedł Crystal, gdy nastąpiła potężna eksplozja energii, w ułamku sekundy stanął przed nimi. W ostatnich ułamkach ułamków sekund zauważyli jak całe pomieszczenie obejmuje jego tarcza, z niezwykle niewyobrażalną szybkością pojawił się tam gdzie oni, nie wiadomo w jaki sposób młodzieniec pochłonął cały wybuch, wszystkie okna w zamku eksplodowały, a oni stali i patrzyli się zdziwieni czemu jeszcze nie zginęli. Crystal stanął przed kamieniem i wsysał cały wybuch. Gdy wessał, skonał przy nich wszystkich, wypowiadając ostatnie słowa.
-Jesteście najwspanialszą rodziną aż po krańce wieczności... - i padł. Jego tarcza osłabła. Wszyscy zostali ocaleni z wyjątkiem jego. Oddać życie za rodzinę, nie ma chyba szlachetniejszego czynu.
Zamurowani wszyscy stali tuż przed nim, do oczu napływały im łzy. Loki już myślał tylko o śmierci. To on do tego doprowadził, on to stworzył. Klęknął nad nim i położył się koło niego, wszyscy gorzko płakali. Stracili go. Nagle do laboratorium przyszła Serafina, zobaczyła ten smutny widok. Podkrążyły jej się oczy, zaczęła płakać i trzęsły jej się ręce. Poza zamkiem rozpętała się potężna ulewa, niemal rozerwanie chmur, ogromne tornada. Upadła na ziemię i poczołgała się do niego. Zanim przybliżyła się zapytała
-Wujku Loki, czy on będzie żyć?
On cały czas płakał, głaskali go po głowie, całowali. Był ich bohaterem. Ogromnie tęsknili za nim, myśl o jego śmierci zżerała ich od środka.
Serafina słaba i wyczerpana doczołgała się do niego i przy wszystkich pocałowała zmarłego Crystala. Nie chciała oderwać od niego ust. Nikt jej nawet nie powstrzymywał po tym co się wycierpiała. Dziewczyna położyła rękę na jego sercu, oderwała usta i usiadła. Rozpięła jego szatę i położyła rękę na klatce piersiowej a drugą uniosła do góry. Wciągnęła pioruny i w ostatkach sił, starała się go zreanimować.
Wszyscy płakali nad nim i modlili by ożył.
Serafina uderzała, nieustannie uderzała. Nagle Loki się wzdrygnął.
-Jest! jest! czuć energię, może się udać!
Dziewczę było już wyczerpane.
-Serafina, jeszcze trochę! -błagał Thor
Nagle oczy Crystala się otworzyły. Wtedy dziewczyna skonała.
Otwierając powoli swoje oczy, chłopak widział jak upada Serafina.
-Crystal! udało się! wróciłeś do nas! - cieszyli się
-Serafina! - wystraszył się Crystal
Ona bladła, umierała i robiła się sina.
-Tato, przywróć mi wszystkie moce! chcę ich! chcę ją wskrzesić, wszystkie moce!
-Crystal wszedł do komory zabierającej moce, Loki obrócił całkowicie tryb na wsteczny dzięki czemu przywracała mu moce. Młodzieniec wyszedł z komory, szybko podczołgał się do Serafiny. Jego oczy przybrały złoty kolor, skóra biała i mieniąca się. Zamknął oczy i dotknął jej policzka. Serafina szybko zrobiła się rumiana i wróciła do życia, jednak była słaba. Swoim wzrokiem próbowała odnaleźć Crystala, czuła rękę na swoim policzku, wyczuwała jego moc. Czuła jak bije od niego silne uczucie, silna miłość. Nagle silna energia obejmuje ją całą. Serafina szybko podnosi się na nogi po otrzymaniu ogromnego kopa energii. Elektryzują jej się włosy a oczy oślepiają.
Dziewczyna widzi najpiękniejszy widok w swoim życiu.
-Uratowałaś mi życie - powiedział chłopiec
-A ty mi.
-Bracie, pozwól im być razem - poprosił Loki
-Niech się dzieje wasza wola, Serafinko - powiedział Thor
Sif uścisnęła wszystkich mocno, podziękowała że przy niej byli. Wycałowała ich wszystkich.
Każdemu spadł kamień z serca.
Asgard i wszyscy jego mieszkańcy byli bezpieczni. Już nic nie zagrażało im życiu.

1 komentarz: