Pewnej nocy, w Asgardzie zaczął padać śnieg. Zrobiło się zimno, wszyscy przesiadywali w zamku jednak dla Lokiego był to bardzo przyjemny klimat gdyż pochodził z lodowej planety. Ostatnimi czasy zaczynał prowadzić różne badania, czasami nawet nie miał czasu dla Sif, dla syna i rodziny. Pogłębiał się w rozpracowania jakiś nowych mocy. Do Asgardu przychodzili nowi mieszkańcy, niektórzy z nich bardziej zamożni mieszkali z zamku. Przybyło sporo utalentowanych mężczyzn i kobiet. Loki nie miał czasu ich powitać, całe dnie i noce spędzał na tym dziwnym i wciągającym badaniu, że gdy czasami przychodził do jego wspólnej komnaty z Sif, zachowywał się bardzo arogancko.
-Loki, zauważyłam że masz dla mnie coraz mniej czasu. Nad czym ty tak ciągle pracujesz?
-Nie będę Ci tego tłumaczyć, bo twój poziom wiedzy nie zdoła tego odebrać
-Co się z Tobą dzieje? jesteś jakiś inny! - smuci się
-Wybacz, nie mam czasu na rozmowy.
-Loki kiedy ostatnio się kochaliśmy?! - krzyknęła
-Zamilcz!
-Loki, zmieniasz się na gorsze! te badania Cię niszczą!
W tym momencie nie wytrzymał, puściły mu nerwy. Zrobił się niebieski i zimny. Jego oczy miały krwisty kolor. Odepchnął Sif ta uderzyła o ścianę i straciła przytomność. Do pokoju wbiegł Crystal, dopiero teraz zbladła mu mina. Coś do niego dotarło, w oczach pojawiły się łzy. Zrozpaczony nie wiedział jak wytłumaczyć to swojemu synowi.
-Tato! co zrobiłeś mamie!
-Ja... ja...
-Jesteś potworem - powiedział syn
Loki klęknął na kolana, złapał się za twarz by przysłonić łzy. Jego ręce się trzęsły.
-Mamo! słyszysz mnie? Jak mogłeś ją skrzywdzić!? nigdy Ci tego nie wybaczę! - zbuntował się Crystal
Matka zrobiła się biała jak lód, miała sine usta i umierała.
-Ona nie ma takiej siły jak ty! - wrzasnął syn
Crystal podniósł ręce nad nią i wskrzesił Sif. Gwałtownie otworzyła oczy, podniosła się i rozpędziła ku Lokiemu. Złapała go za szyję i trzymała przyciskając do ściany.
-Ufałam Ci! dlaczego mi to zrobiłeś!
-To ta moc, opętała mnie - mówił w płaczu
-Zostaw te badania, poświęć więcej czasu rodzinie!
-Obiecuję, przebacz mi że podniosłem na Ciebie ręce - błaga
Nagle w pokoju pojawia się Serafina, ni stąd ni zowąd. Była niewidzialna i wszystko widziała.
Sif której z której oczu wylatywały łzy puściła Lokiego, i uciekła z komnaty.
Loki pobiegł za nią by ją zatrzymać, ale już jej nie było.
-Nieeeeeeeeeeeeeee!!! wróć do mnie!!! - darł się zapłakany na środku korytarza. Inni Asgardczycy tylko mu się przyglądali.
-Tato, znajdę mamę - powiedział syn
-Przepraszam, przepraszam za swoje czyny, nie mogę Was stracić - płakał dalej
-Jeśli mama Cię kocha, to Ci wybaczy.
Serafinka stała tylko i przyglądała się zrozpaczonemu wujowi, nie wiedziała jak na to zareagować ale nie chciała nic mówić swojemu tacie.
-Wujku, nie płacz - klęknęła nad nim i przytuliła go - będzie dobrze.
W tym samym czasie...Sif znajdowała się w laboratorium Lokiego, była ciekawa czym jest moc nad którą tak pilnie pracuje. Zbliżywszy się do niego czuła ostre negatywne promieniowanie. Zdała sobie sprawę z tego, że Loki nie wiedział o tym że był przez ową moc napromieniowany, wszystko to robił bezmyślnie. Jednak złamał jej serce. Zastanawiała się czy do niego wrócić. Serce jej mówiło żeby wróciła a mózg by odeszła od niego. Ale gdzie by się wtedy podziała?. Wyszła zapłakana z laboratorium i już zmierzała w stronę komnaty. Był tam Loki. Płakał na łóżku, obdarł poduszki i przeraźliwie rozpaczał.
Sif krok po kroku, niesłyszalnie podeszła do łóżka, usiadła i dotknęła go za plecy.
W ułamku sekundy wyczuł ją, jej serce było obdarte i krwawiło ale wciąż czuł że Sif go kocha.
Dziewczyna przytuliła się do niego, on objął ją i tak leżeli chwilę czasu.
-To nie była twoja wina - powiedziała - to ta moc nad którą pracowałeś
-Muszę się tego pozbyć - wycierał łzy
-Crystal jest na to odporny, on to zniszczy inaczej promieniowanie rozejdzie się na cały zamek- zapewniała
-Kocham Cię Sif, nie wiem czy jeszcze kiedyś mi wybaczysz
Nagle poczuł w jej sercu ciepło, stan jej serca poprawiał się, nie krwawiło aż tak bardzo. Wystarczyło, że powiedział że ją kocha.
-Tak rzadko mi to mówiłeś
-Kocham Cię, kocham Cię najbardziej we wszechświecie!
Serafina i Crystal załamani poszukiwaniami, przeszukali już ostatnie miejsca w zamku ale nie znaleźli matki, musieli wrócić, szli i szli przez korytarze aż na sam szczyt do ich komnaty. Jednak w niej rozchodziły się dziwne odgłosy wzdychania. Zatrzymali się i nasłuchiwali skąd dochodzą te dość nietypowe odgłosy.
Z komnaty Lokiego i Sif.
-Crystal, słyszysz to samo co ja? haha - mówiła rumieniąc się
-To głos taty i mamy - mówił podekscytowany
-Co oni tam robią? - dopytywała się
-Mama mówiła kiedyś że to tajemnica dorosłych
-Aaa, czyli co to jest? -drążyła dalej
-Tato mi mówił że tak się urodziłem
-A może podglądniemy twoich rodziców? - zaproponowała
-No dobra, ale tylko przez otwór na klucz
-Ale ja jestem niewidzialna. Możemy być nie widzialni i wejść tam
-No ale wiesz, to trochę mnie krępuje - przyznał Crystal
-Przestań, oni też musieli się skądś dowiedzieć. Złap mnie za rękę i będziemy nie widzialni.
Ciekawscy szybko zniknęli, przeniknęli przez ścianę do pokoju jego rodziców.
Stanęli na środku pokoju i wpatrywali się w dość dziwne dla nich zjawisko. Serafina zrobiła się czerwona jak burak i miała ochotę wybuchnąć śmiechem ale zasłaniała ręką twarz. Crystal miał zupełnie neutralną twarz, pot skapywał mu z czoła kropla po kropli widząc to.
-Pssst, Serafina!
-Co, hhihiihiiihii - podśmiewała się
-To niegrzeczne z naszej strony
-Przestań, nie widzą nas - zapewniała rozśmieszona
-Myślisz, że taki czas kiedyś przyjdzie dla nas? - zapytał Crystal
Popatrzyła się na niego zmieszana i zarumieniona od ucha do ucha
-Nie wiem... ja.. nie wiem - starała się uniknąć tego pytania jak najszybciej
-Chciałabyś spróbować? - pytał
-Dziewczyna jeszcze bardziej się wystraszyła i zarumieniła...
Szybko pociągnęła go w stronę ściany i znaleźli się na korytarzu. Puściła jego rękę i patrzyła jak wryta.
-Coś nie tak? mówiłem, że to tylko dla dorosłych- zapytał zupełnie normalnie
-Ale byłam ciekawa...
-Czemu? chciałabyś zrobić połączenie?
-Nie zadawaj mi tutaj teraz takich pytań - rumieniła się
-... bo wiesz, mi się podobasz i ten... - dokańczał nieśmiale patrząc oczami w dół
-Ty mi też, ale nie wolno nam.
Dała mu buziaka w usta i pobiegła w stronę komnat Thora i Jane -jej rodziców.
Chłopiec stał z rozszerzonymi oczami na środku korytarza ze śladem różowej pomadki na ustach którą zostawiła Serafina. Jęki wciąż docierały do jego uszu i stały się różnymi wizjami w jego głowie.
Szybko oddalił się od korytarza i przysiadł w sali tronowej. W zamku gdzie nie gdzie panoszyli się inni mieszkańcy. Postanowił znaleźć Thora.
Byli oni poza zamkiem. Thor żegnał Jane ponieważ wracała już na ziemię. Ojciec obejmował córkę która trzymała w ręku chusteczkę i machała mamie na pożegnanie.
-Mamo, ale wrócisz tak? - dopytywała z utęsknieniem
-Wrócę, nawet jutro kochanie!
I zniknęła. Thor zauważył bratańca który idzie w ich stronę.
-Cześć młody, jak tam?
-Dobrze wujku - zapewnił
-Czemu masz różową plamę na ustach? - wskazał palcem
Serafina się wzdrygnęła i popatrzyła na Crystala. Zmieszany chłopak popatrzył się na nią, ona machnęła ręką by zasłonić szminkę.
-A nie, wydawało mi się - zmieniał Thor - idźcie się bawić, tylko nigdzie się nie oddalajcie - ostrzegł.
Gdy się oddalił, Serafina rozluźniła dłoń a szminka na jego ustach się znowu uwidoczniła.
-Mało brakowało xd- powiedział
Chwile patrzyli się na siebie, Serafinka podbiegła do niego i przytuliła.
-Podobał ci się buziak? - zapytała
-Bardzo - mówił zadowolony
-Pokazać Ci moje moce?
-Chętnie bym zobaczył - uśmiechnął się
Serafina zaprowadziła go na puste pole walki tuż za zamkiem. Tam trenowali ich przodkowie w Asgardzie.
-Odsuń się na chwilkę bo jestem niebezpieczna -zapewniała
Dziewczyna stanęła po środku ogromnego pola, jej oczy zrobiły się świetliste, uniosła się w powietrze podnosząc obie ręce. Z rąk wychodziły ogniste płomyki. Nimi rzucała w różne przedmioty treningowe.
Serafina wytworzyła czarną dziurę i zassała do niej to co chciała, na wszystko wskazując palcem.
Zrobiła trąbę powietrzną całym swoim ciałem. Przyciągnęła jedną ręką chłopca do siebie, a drugą ręką pokazywała mu na niebo. Dziewczyna ozdabiała niebo planetami, gwiazdami, była gwiezdną malarką, stręczycielką roślinności.
Zauroczony Crystal wpatrywał się w jej niesamowite zdolności.
Jednak dziewczynie nagle zmarniał uśmiech. Stała się przybita. Wraz z jej humorem zmieniła się pogoda. Zaczął padać deszcz.
-Czemu jesteś smutna?
-Bo jestem inna od wszystkich - poleciała jej łza z oka
-Nie jesteś, masz wspaniałe moce, jak każdy!
-Ale jestem śmiertelniczką.
-Jak to możliwe? - pytał zdumiony
-Moja mama jest śmiertelniczką. Pochodzi z ziemi.
-Jest jakieś wyjście by zrobić Cię nieśmiertelną?
-Słyszałam, że istnieje kamień nieśmiertelności ale to legenda...
-Poproszę tatę, on nam pomoże jest magiem! może wszystko!
-A tak właściwie... to czemu jeszcze nie starłeś mojej różowej szminki z ust? -zaśmiała się
-Dobrze mi w niej, mmm owocowa !- powiedział z dumą
-Chcesz jeszcze? -pomrugała oczami
Serce zabiło mu szybciej, zaczął intensywnie wydzielać energię zauroczenia z tego wokół niego tworzyła się różowa tęcza. To był dla niej znak, że cały czas na to czekał. Dziewczyna zbliżała się maluteńkimi kroczkami w jego stronę, tak drobniutkimi by tylko przyjrzeć się temu zjawisku tęczy wokół niego.
Crystal machnął ręką i przyciągnął ją w swoje ramiona. Ich usta niemal się złączyły gdy nagle wkroczył Thor.
-Crystal! odejdź od niej! co ty robisz?!
Różowa tęcza zniknęła, słońce schowało się za chmury.
-Serafina, co to miało znaczyć?! - krzyczy Thor
-Puść mnie tato! chcę być z Crystalem!
-Masz całkowity zakaz spotykania się z nim.
Obydwojgu zapadło się serce. W Asgardzie rozpętała się szaleńcza burza. Serafinie puściły nerwy.
-Wybacz, ale nie pozwolę Ci mi rozkazywać. Jestem prawie pełnoletnia - zagroziła mu córka
Wiatr zaczął owiewać jej włosy, z jej oczu zaczęło się wydobywać światło które oślepiło Thora. Skierowała wiatr na niego, ten zdmuchnął go na drugi koniec wioski. Nie chciała bez przerwy być trzymana pod kloszem. Crystal patrzył się z ogromnym podziwem na nią, stał jak kołek. Obydwoje wiedzieli że mają mało czasu dla siebie. On odzyska wkrótce wzrok i całkowicie zakaże im się spotykać.
-Crystal...mój tato mnie zabije że to zrobiłam
-Musimy stąd uciec, jeśli chcemy być razem. Poszukamy kamienia i będziemy już zawsze!
-Ty też chcesz uciec od swojego taty?
-Mój by tego nie przeżył...
Nagle chłopiec usłyszał głos mamy
-Crystal! chodź tutaj! co ty zrobiłeś wujkowi?!
Serafina wystraszyła się, to byłby już jej koniec.
-Zrobiłem to niechcący! -...gdy nagle zwalił całą winę na siebie
-Wsadzą Cię do lochów! -krzyczała Sif
-Dostałem na co zasłużyłem - powiedział z zupełnie neutralną twarzą. Odwrócił się lekko za siebie, by ostatni raz zobaczyć Serafinę. W całym Asgardzie zaczął padać niesamowicie obfity deszcz, słychać było grzmienie.
CDN...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz